wtorek, 24 grudnia 2013

Miniaturka: Magia Świątecznej Miłości

Hej.
Wybaczcie mi to,że nic się tu tak długo nie pojawiło. Macie prawo się złościć,wyklinać mnie od najgorszych. Ale mam nadzieję,że w końcu znajdę czas by dokończyć tego bloga. Ostatnie miesiące były dla mnie trudne.
Dużo się działo i jeszcze nie miałam dostępu do laptopa.Próbowałam pisać na kartce...Powiedzmy, że te próby były bezowocne. Rozdział....Pojawi się ale kiedy to nie mam pojęcia. Mam nadzieję, że jak najszybciej. Z okazji świąt postanowiłam Wam dodać tą miniaturkę. Ostrzegam, że błędy są w pakiecie.



Śniegowa pierzyna okryła wszystko wokół już na początku grudnia, więc uczniowie Hogwartu dni pozostałe do wyjazdu, do domów na święta spędzali, na zabawach w śniegu. Mimo tego, że nauczycielom nie udzielił się świąteczny nastrój i wymagali od swoich podopiecznych zdwojonego wysiłku intelektualnego, zwłaszcza od tych z szóstych klas których czekały Okropnie Wyczerpujące Testy Magiczne już w przyszłym roku.
Hermiona Riddle zmieniła się, to nie ulegało żadnym wątpliwościom ale jedno pozostało takie samo- pragnienie zdobycia jak najlepszego wykształcenia. Gdyby nie jej przyjaciele dziewczyna zapewne nie korzystałaby z uroków śnieżnych zabaw. Ale gdy się przyjaźni z Blaisem Zabinim to psoty i rozrywka były wręcz w pakiecie przyjaźni. Więc chcąc czy nie chcąc Hermiona przystała na zaproszenie Blaise'a do wielkiej między domowej bitwy na śnieżki. Wiedziała, że lepiej się nie narażać Diabełkowi, zwłaszcza jeśli miała spędzić w jego towarzystwie święta. I nie tylko w jego towarzystwie będzie też pewien platynowłosy arystokrata, który budził w niej intensywne uczucia. Tylko śmierciożercy z wewnętrznego kręgu oraz ich latorośle mieli zaszczyt spędzenia tych świąt z samym Czarnym Panem. Młoda Riddle nie pałała do tego ogromną chęcią zapewne kolacja będzie jeszcze jako tako normalna. Przecież jej matka nie zniszczyłaby świąt swojej córce. Ale później zaczną się wypady po ofiary do mugolskich wiosek kiedy te karykatury ludzi się znudzą biesiadowaniem a spożyty alkohol uwolni ich mordercze zapędy. Te rozmyślania były przygnębiające. A od tego wszystkiego dzieli ją już tylko jeden dzień. Zerknęła na zegar stojący na gzymsie jej kominka. Było południe a ona nawet nie była spakowana. Niechętnie wstała z fotela i poczłapała w kierunku swojego kufra. Kilka szybkich machnięć różdżką i jej kufer był już  gotowy. Ale czy ona była? Nie, zdecydowanie nie. Rozległo się pukanie od strony łazienki. Otworzyła drzwi machnięciem różdżki. Za nimi stał nikt inny jak nie jej współlokator.
-- Dzień dobry pani prefekt. -- powiedział blondyn z typową dla siebie kurtuazją oraz firmowym uśmieszkiem na wąskich idealnie wykrojonych wargach.
-- Dzień dobry panie prefekt. -- odpowiedziała brązowowłosa w ten sam sposób. Był to ich idiotyczny rytuał, który trwał już całe wieki. Oboje zdawali sobie sprawę jakie bezsensowne jest to powitanie, jednak żadne nie zaprzestawało jego stosowania. Myśli dziewczyny nagle się urwały kiedy poczuła jak idealne ramiona pewnego ślizgona delikatnie oplatają jej talię.
-- Nie myśl tak dużo. No chyba, że myślisz o mnie. -- wyszeptał jej wprost do ucha Draco delikatnie przygryzając jego płatek. Na jej wargach zawitał delikatny uśmieszek. Kiedyś nazwałaby go za to zapatrzonym w siebie bucem. Kiedyś by nie pozwoliła żeby on się do niej zbliżył. Ale to należy do przeszłości. A przeszłość choć jest częścią teraźniejszości powinna odejść w zapomnienie. Odwróciła się w jego ramionach i spojrzała mu głęboko w oczy. Przecież liczyło się to co jest teraz.
-- Święta... -- szepnęła to jedno słowo nadal wpatrzona w jego boskie tęczówki w których teraz błysnęło zrozumienie. Przytulił ją mocniej wdychając zapach jej szamponu.
-- Nie będzie tak źle. Twoja mama utrzyma to wszystko w ryzach tak jak zawsze. -- powiedział pewnym tonem młody Malfoy. -- A teraz zabiorę cię na przechadzkę po zamku. Zobaczysz jak pięknie skrzaty ustroiły zamek. Nie daj się prosić. -- ostatnie zdanie wyszeptał w jej wargi, jednak nie całując ich.
-- No dobrze skoro ci tak zależy... -- powiedziała cicho. Draco uśmiechnął się szeroko i niemal wyniósł ją
z dormitorium. Szybkim krokiem pokonali pokój wspólny gdzie wylegiwało się wielu uczniów. Hermiona rozejrzała się po pokoju, który przeszedł zupełną odmianę w rogu pokoju stała olbrzymia choinka ozdobiona srebrnymi świecami więcej szczegółów nie było dane zobaczyć gdyż jej towarzysz wyciągnął ją na korytarz.
-- Tutaj w lochach zwykle nie ma zbyt wielu ozdób. Ślizgoni zachowują pozory. -- powiedział pogodnie Draco.  Jednak gdzieniegdzie było widać kilka gałązek jemioły pod którymi całowały się namiętnie pary.
-- Wielka Sala musi wyglądać bajecznie. -- westchnęła Hermiona, która nie miała okazji zobaczyć tego przy śniadaniu z którego zrezygnowała.
--  Nie widziałaś? -- zdziwił się blondyn. Ona pokiwała przecząco głową. -- Musisz być straszliwie głodna! -- westchnął, miał rację młodej Riddle zaczynał już powoli dokuczać głód. Młody Malfoy bez słowa poprowadził ją do obrazu przedstawiającego misę owoców gdzie połaskotał gruszkę i otworzył przed dziewczyną drzwi do kuchni pełnej uwijających się przy świątecznych potrawach skrzatów domowych.
-- Zgredku! -- powiedział donośnie arystokrata. Sekundę później przed nim pojawił się jego były skrzat domowy przebrany w strój elfa co bardzo dobrze pasowało do jego dużych uszu.
-- Panicz Draco! I panienka Hermiona. Co za radość! Czym mógłbym wam służyć? -- zapytał ochoczo mały skrzat rzucając się by wyściskać Hermionę, która była szczerze uradowana z tego spotkania.
-- Zgredku,przygotuj nam trochę pasztecików z dyni, trochę ciasta marchewkowego zestaw do foundue czekoladowego i dwie butelki piwa kremowego. -- złożył zamówienie Smok a skrzat zniknął by przynieść zamówione produkty.
-- Zamówiłeś same pyszności.... -- na myśl o tych wszystkich przysmakach Hermionie zaburczało niewytwornie w brzuchu co wywołało wybuch śmiechu i jej i Dracona. Pojawił się Zgredek z koszykiem wiklinowym w dłoniach. Ślizgoni pożegnali się ze skrzatem i ruszyli w kierunku głównego holu. Hol był pięknie przystrojony na ścianach wisiały girlandy poręcze schodów były owinięte różnokolorowymi lampkami i łańcuchami. Wszechobecny był zapach świątecznych potraw i choinki. Jakie było zdziwienie dziewczyny gdy skierowali się do drzwi wyjściowych
-- Draco,będzie nam zimno. -- zauważyła całkiem przytomnie szesnastolatka ona miała na sobie cienki sweterek,jasne rurki i botki a on miał na sobie cienką koszulę i jeansy oraz adidasy.
-- Jesteś czarownicą?- zapytał blondyn z zawadiackim uśmieszkiem. Rzucił na nich kilka zaklęć w tym ocieplające, osłaniające przed śnieżkami i wiatrem. Riddle uśmiechnęła się do niego z wdzięcznością.
Wyszli na zaśnieżony dziedziniec. Zapobiegliwy platynowłosy wytapiał im ścieżkę w śniegu.
-- Nigdy mnie nie przestaniesz zaskakiwać -- westchnęła brązowowłosa z podziwem.
-- Oj tak. Będę cię zaskakiwać do końca świata i jeden dzień dłużej. -- odpowiedział chłopak prowadząc ją przez błonia a później dalej do Zakazanego Lasu. Kluczyli pośród wiekowych drzew znaną tylko Smokowi ścieżką. A ich celem okazała się być prześliczna polana.W powietrzu czuć było magię... Ale to był inny rodzaj magii od tych im znanych. Draco rozłożył koc wydobyty z koszyka a na nim wylądowały pyszności ze  skrzaciej kuchni. Zajadali się smakołykami prowadząc niezobowiązującą rozmowę. Nie wspominali o przyszłości ani o przeszłości napawali się teraźniejszością oraz tym, że przestali ukrywać swoje uczucia.
Leżeli na kocu roześmiani szczęśliwi i wolni a wokół nich unosiła się magia świąt. Bitwa na śnieżki była bardzo wyrównana. Do czasu. Blondyn pochwycił swoją towarzyszkę w ramiona i zaczął z nią wirować. Jednak Smoki do baletu stworzone nie są i to ich wirowanie zakończone zostało upadkiem w śnieg.
-- Chciałabym żeby ta chwila trwała wiecznie. -- westchnęła córka Czarnego Pana patrząc blondynowi w oczy.
-- Mogłabyś na to pozwolić? -- zapytał chłopak patrząc na nią uważnie.
-- Mogłabym. -- odparła Hermiona bez żadnego zastanowienia.
Draco wstaje i pomaga jej się podnieść. Z kieszeni jeansów wyciąga malutkie czerwone pudełeczko.
Pada na kolana otwierając przed dziewczyną swoje serce.
-- Hermiono Camile Riddle czy zostaniesz moją żoną?-- zapytał wyciągając w jej stronę pierścień rodowy Blacków.
-- Tak. -- odpowiedziała bez chwili zastanowienia Riddle padając w śnieg by złożyć pocałunek na wargach jej anioła.

Bo magia świąt połączy każdego. I to na cały rok jeśli nie na całą wieczność.


Nie spodziewaliście się tego co?
Mam nadzieję,że Wam się podoba taki słodki klimat. Typowo świąteczny :)
Komentarze niech będą dla mnie prezentem gwiazdkowym od Was.
A teraz przejdę do życzeń.

Niech magiczna moc Wigilijnego Wieczoru przyniesie Wam spokój i radość. Niech każda chwila Świąt Bożego Narodzenia żyje własnym pięknem i napełni Was wszystkich szczęściem.
Najpiękniejszych Świąt Bożego Narodzenia niech się spełnią Wasze wszystkie marzenia.
Życzy Hermiona Riddle