środa, 2 lipca 2014

Rozdział XVIII

Hej!
Ostatni tydzień był pełen wrażeń. Koniec gimnazjum składanie reszty papierów do szkół... Wybaczcie opóźnienie ale brat w nagrodę za dostanie się do wymarzonej szkoły średniej zabrał mnie na wycieczkę do Paryża. Ale rozdział już jest. Postanowiłam tu skupić się na Dramione. Bo kolejne rozdziały będą obfitowały w uczucie Paul-Hermiona. Jestem chora dlatego ciężko mi było napisać coś dłuższego. Wybaczcie.
Miniaturka wakacje arystokratów niestety nie zostanie dokończona na razie. Przepraszam ale nie dam rady tego zrobić w najbliższej przyszłości. Może uda mi się na zakończenie wakacji ją opublikować.Kolejny rozdział niestety dopiero za tydzień. Będzie trudny więc wolę go spokojnie dopracować...


Perspektywa Hermiony

Chociaż całe jej ciało sprzeciwiało się temu usiadła mu na kolanach. W myślach powtarzała sobie jak mantrę :
-- Robię to dla Draco, tylko dla niego. Muszę być silna. -- walcząc ze sobą spojrzała głęboko w oczy Paula. Pochyliwszy się nad chłopakiem wyszeptała pełnym emocji głosem.
-- Powinnam zrobić to już dawno temu -- zacisnęła powieki i pocałowała Parkinsona. Pod powiekami widziała tylko blondyna któremu oddała swoje serce. Starała się wmówić sobie, że nie całowała bruneta o zielonych oczach tylko blondyna o oczach błękitnych z przebłyskami szarości. Jednak to nie było łatwe
Paul całował zupełnie inaczej niż Draco. Był bardziej zaborczy i mniej czuły niż Malfoy.
-- Hermiono, musimy porozmawiać -- usłyszała głos, który sprawił, że jej serce zatrzymało się na chwilę. Los jej nie sprzyjał...
--Powiedz mu, że porozmawiacie później. -- szept Paula połaskotał jej ucho.
-- Nie mogę. Muszę to sobie z nim wyjaśnić. Mam nadzieję, że zrozumiesz... -- odszepnęła Hermiona z udawanym żalem w głosie. Już wstała z jego kolan i poprawiła włosy.
-- Już idę, Draco. -- powiedziała szybko aby blondyn nie chciał wchodzić do jej komnaty.
-- Przyjdę do ciebie przed patrolem. Mam nadzieję, że zakończysz tą relację z Draconem. Pamiętaj, że na wiosnę zostaniesz moją żoną. Należysz do mnie. -- głos chłopaka ociekał zaborczością kiedy wstał z fotela i podszedł do niej żeby pocałować ją długo i czule.
-- Wiem. Nie mogę się już doczekać wiosny. -- wyszeptała w wargi chłopaka. On uśmiechnął się z triumfem i rzucił na siebie zaklęcie kameleona. Razem wyszli z pokoju dziewczyny. Paul podszedł do wyjścia z ich dormitorium i wyszedł na korytarz. To wywołało falę ulgi u szatynki. On był tam, stał naprzeciwko kominka odwrócony do niej tyłem. Kiedy chłopak usłyszał dźwięk otwieranych drzwi odwrócił się. Do nozdrzy szatynki doleciał nieprzyjemny zapach papierosów.Jego włosy były w nieładzie. Zapewne z nerwów wzburzył swoją platynową czuprynę. Hermiona z pewnym wysiłkiem zmusiła się do spojrzenia w twarz Draco. Jego oczy zazwyczaj chłodne i bez wyrazu teraz aż kipiały od emocji
Jego ręka z papierosem powędrowała do kształtnych ust. Zaciągnął się głęboko dymem i wypuściwszy go z ust odetchnął głęboko
-- Wybacz, że przy tobie palę, pani. Lecz emocje wzięły górę nad moją osobą. -- głos chłopaka z początku był obojętny ale z każdym kolejnym wypowiedzianym słowem tracił opanowanie. Jej serce ścisnęło się boleśnie kiedy zdała sobie sprawę, że to ona jest przyczyną natłoku emocji u chłopaka.
-- Draco... Nie przeszkadza mi to jak przy mnie palisz. -- powiedziała ze ściśniętym gardłem.
-- Wybacz mi pani moją śmiałość ale wydaje mi się że musimy porozmawiać. O nas. -- papieros znowu znalazł się w ustach blondyna. Jego słowa zabolały ją bardziej niż sztylet wbity między żebra. Zrozumiała jak bardzo go zraniła. Jej oczy napełniły się łzami. Niczego bardziej nie pragnęła niż tego aby mu wyznać całą prawdę. Zamiast tego westchnęła i ze smutnym uśmiechem skinęła lekko głową.
-- Pani... Znowu przejaw mojej buty i śmiałości. Jeśli taka będzie twoja wola możesz mnie ukarać. Chciałbym wiedzieć dlaczego mnie tak potraktowałaś. Oczywiście jest to twoja sprawa lecz nie zapytałbym gdybym nie miał powodu.
Powód jest taki iż ja mam pewną wątpliwość...
Śmiem twierdzić, że ty czujesz do mnie coś więcej... Mam zupełną pewność. -- jego oczy przewiercały ją na wylot. Nie mogła znieść jego palącego spojrzenia, opuściła wzrok.Milczała przez dłuższy moment zastanawiając się jak mu to wszystko wyjaśnić... Nie, nie potrafiła. Zamiast tego poszła do swojego pokoju po czarną kopertę. Spojrzała mu w oczy i wręczyła mu ją. Z napięciem obserwowała jak Smok otwiera list i wyciąga pergamin na, który ona mogła patrzeć wyłącznie z czystą nienawiścią. Blondyn skończył czytać i przez kilka sekund wpatrywał się w treść listu. Widziała na jego twarzy różne emocje ; gniew, strach, ból, determinację i kilka innych których odczytać nie umiała. Czekała na reakcje blondyna z zapartym tchem, jednak milczenie się przeciągało. Bardzo się denerwowała jak zareaguje chłopak.
-- Powiedz coś wreszcie, Draco. -- nie mogła wytrzymać tego napięcia.

Perspektywa Draco

Wiedział, że jest to fizycznie niemożliwe żeby byli razem. Jednak łudził się, że uda mu się uniknąć małżeństwa z Astorią. Myślał, że audiencja jego matki u Czarnego Państwa coś zmieni. Dlatego postanowił porozmawiać z Hermioną i naprawić swój bład z wczorajszego wieczoru. Myślał, że może był zbyt nachalny wobec szatynki. Ale w żadnym razie się nie spodziewał czegoś takiego. Kiedy przeczytał ten przeklęty list wszystko w nim wrzało.
Starał się wszystko sobie poukładać. Może jest jakieś wyjście? Może uda mu się ocalić Hermionę przed pozornie kochającym ojcem...
Jej aksamitny głos sprowadził go na ziemię. Otrząsnął się z zamyślenia i spojrzał na ślizgonkę lekko nieprzytomnym wzrokiem.
-- Gdybym wiedział co mam powiedzieć. -- jego ton był głuchy. Powinien czuć wściekłość.
Jednak nie czuł nic, czuł nieprzyjemną pustkę.
-- Ja tak bardzo się boję, że on ukarze ciebie za moje przewinienia. -- z gardła młodej Riddle wydobył się szloch, który podziałał na niego jak kubeł lodowatej wody. Łzy kobiet nie robiły na nim wrażenia jednak to nie była zwykła dziewczyna.Bez zastanowienia przytulił ją mocno do siebie. Tak bardzo nie chciał jej puszczać.
-- Cśś maleńka coś wymyślimy. -- powiedział pewnym tonem. Nie pozwoli jej martwić się o niego.
-- Nie dotykaj mnie jeśli on zobaczy to w moich wspomnieniach... -- Merlinie! Ona naprawdę się o niego martwiła. Chwycił ją za podbródek i zmusił do spojrzenia w swoje oczy. Nie dbał o to co się z nim stanie. Był w stanie poświęcić wszystko, byleby ona była bezpieczna. Spojrzał w jej czekoladowe tęczówki z dużą czułością i rzekł poważnie
-- Parę Curcio to kara jaką chętnie za kilka chwil z tobą. Te chwile wynagrodzą mi wszystkie cierpienia. -- i wtedy pocałował ją długo i czule. Ona odwzajemniła jego pocałunek gorąco i namiętnie. Jego ciało odczuło ulgę podobną jak odczuwa ciało narkomana po zażyciu kolejnej działki narkotyku. Bo ona właśnie była dla niego narkotykiem. Przesunął wargi na jej szyję. Gryzł i ssał delikatnie aksamitną skórę panny Riddle co wywoływało u niej cichutkie jęki.
-- Draco... -- wyszeptała cicho jego imię. Uwielbiał ją w każdym calu była doskonała. Zszedł wargami na obojczyk dziewczyny. Jego pocałunki wyznaczały erotyczną ścieżkę na ciele dziewczyny. Czuł wpijające się w jego ramiona paznokcie Hermiony.
-- Może przeniesiemy się do sypialni? -- wilgotny szept połaskotał jego ucho. Opanował narastające w nim pożądanie. Oderwał wargi od skóry dziewczyny i spojrzał jej głęboko w oczy. Delikatnie przesunął dłonią po jej policzku i poczuł jak zadrżała pod jego dotykiem.
-- Jeszcze nie dziś. Wkrótce. -- dużo go kosztowała ta odmowa. Jednak najpierw chciał jej pokazać jaka ona jest dla niego ważna. Nie chciał żeby myślała,że jest jednorazową zabawką.
-- Kocham cię Draco. -- powiedziała a jej oczy wypełniły się łzami.
-- Nie płacz moja piękna. Znajdę sposób żebyśmy byli razem. Ja też... -- w tym momencie obraz prowadzący do ich dormitorium odsunął się i wszedł Blaise.
-- Moja ulubiona para! Mam nadzieję, że nie przeszkodziłem wam, gołąbeczki? -- Diabeł jak zwykle tryskał świetnym humorem. Jednak jak zobaczył łzy Hermiony i poważną minę najlepszego kumpla spoważniał.
-- Nie przeszkodziłeś.-- powiedziała Miona odsuwając się od Draco i ocierając łzy.
-- Coś się stało? -- w głosie bruneta było słychać troskę.
-- Wszystko w porządku. -- powiedział Draco starając się zabrzmieć przekonująco. Zerknął na twarz mulata i upewnił się, że mu się udało.
-- Przyszedłem żeby ci Smoku przypomnieć, że za 15 minut rozpoczynają się zaklęcia. -- Diabeł wyszczerzył się do Hermiony -- Bo w towarzystwie tej pięknej damy można zapomnieć o Merlinim świecie. -- Draco skinął jedynie głową. Jego najlepszy przyjaciel jak zwykle trafił w sedno sprawy. Cmoknął dziewczynę w czoło i poszedł do swojego pokoju dając znak Zabiniemu żeby poszedł razem z nim. Blaise zasalutował Mionie i udał się w ślad za Malfoyem. Kiedy weszli do jego pokoju Draco rzucił zaklęcie wyciszające na pomieszczenie i szybko opowiedział kumplowi o wszystkim.
-- Slazarze! Voldzio stanowczo za bardzo stara się kontrolować Hermionę. -- powiedział Zabini. Sprawa robiła się coraz bardziej poważna.
-- Musi ją mieć w całkowitej garści żeby pomogła mu pokonać Pottera... Nie pomaga też fakt, że znalazł jej słaby punkt. -- blondyn tak bardzo chciał żeby to był jakiś koszmarny sen. -- Tym słabym punktem jestem ja. -- jego głos wydał mu się obcy a słowa bardzo odległe.
-- Kurwa mać! Nie mogło być gorzej. -- westchnął czarnowłosy. -- To oznacza, że mój plan musimy wprowadzić w życie dużo szybciej niż się spodziewałem... A teraz chodźmy już na te zaklęcia.
Niechętnie powlekli się na lekcje.