Biały
promień* ugodził Rona prosto w pierś. Rudzielec zatoczył się
lekko i spojrzał na Hermionę nieprzytomnym wzrokiem. Zaskoczona
Riddle odwróciła się na pięcie, by zobaczyć, jak Harry z zaciętą
miną chowa różdżkę w kieszeni szaty. Klasa momentalnie
opustoszała. Nikt nie chciał być posądzony o udział w tym
zdarzeniu. Mimo ciekawości, uczniowie wiedzieli, że posypałyby się
szlabany, a był to pierwszy dzień szkoły. W klasie zostali tylko
Draco, Harry, Hermiona i Ron. Obok bruneta stał
Malfoy z ręką na kieszeni, w której miał różdżkę a na
jego twarzy malowało się zdumienie.
– Nie musiałeś,
Harry– powiedziała nienaturalnym głosem Ślizgonka, patrząc na
Wybrańca.
– Musiałem. To, że nie jesteśmy
już przyjaciółmi, nie oznacza, że pozwolę, aby ktoś cię
obrażał. – Te słowa wybudziły Rona z dziwnego, trwającego
kilkanaście sekund, letargu. Twarz Weasleya była purpurowa z
oburzenia. Jednak jego złość nie była skierowana ku Hermionie,
lecz ku Draco.
– Ten tleniony śmierciożerca mnie
zaatakował! – oburzył się rudowłosy,
patrząc na Harry'ego.
– Malfoy nie zrobił tego, o co go
oskarżasz. Zrobiłem to ja – powiedział ze spokojem Złoty
Chłopiec. Hermiona spojrzała na niego tak, jakby widziała go
pierwszy raz w życiu.
– Nawet ty przeciw mnie?! Wybierasz
tę nie wartą złamanego knuta maszynkę do prac domowych?! ONA wyda
cię swojemu ojcu! A jej śmierciożerca, jej pomoże! – Potter w
odpowiedzi na tyradę
przyjaciela chciał znowu wyciągnąć różdżkę, lecz blondyn był
szybszy. Chwycił Weasleya za przód szaty i podniósł do góry.
Hermiona była zbyt oniemiała słowami Rona, by zareagować.
– Nigdy więcej nie nazywaj tak
Hermiony, Wieprzelu. Hermiona jest tysiąc razy więcej warta niż
ty, brudny zdrajco krwi. Inaczej zobaczysz, co potrafi ten tleniony
śmierciożerca – wysyczał Draco, a w
jego głosie brzmiała niekontrolowana furia. Kiedy skończył mówić,
puścił Rona, który z głuchym łoskotem upadł na podłogę.
Gryfon natychmiast wstał i zamachnął się pięścią na Dracona,
jednak nim sięgnęła celu, jego rękę przeszył ogromny ból. Do
akcji wkroczyła Hermiona, a w jej oczach błyszczała żądza mordu.
Powoli zbliżyła się do Rona, który odruchowo cofnął się o
krok. Harry z obawy o przyjaciela zrobił krok w jego kierunku,
jednak Draco powstrzymał go, chwytając jego ramię. W stalowych
oczach Ślizgona błyszczała furia.
– Poczekaj, Bliznowaty. Ktoś musi
pokazać Wieprzowi, gdzie jest jego miejsce – powiedział cicho
Malfoy, przypatrując się zaistniałej sytuacji z nieskrywaną
ciekawością. Harry spojrzał na blondyna ze wściekłością i
wyrwał swoje ramię z jego uścisku. Brunet wyglądał na gotowego
wkroczyć natychmiast do akcji.
– Co zrobiłaś Harry'emu?! –
Riddle prychnęła pogardliwie, podchodząc bliżej Weasleya. Była
od niego wyższa o dwa cale, co dawało jej przewagę nad chłopakiem.
– Oj, Weasley, sądzisz, że naprawdę
musiałam coś robić Potterowi,ż eby mnie poparł? Przecież to ty
robisz z siebie idiotę, nie ja. Kto chciałby mieć coś takiego za
przyjaciela? Jesteś żałosny. Kiedyś pożałujesz tego dnia, kiedy
zadarłeś z Hermioną Riddle –
powiedziała Hermiona złowieszczym tonem. Odwróciła się na pięcie
i spokojnym krokiem wyszła z klasy. Nim drzwi trzasnęły,
usłyszała, jak Ron mówi do Harry'ego:
– Pomyśleć, że kochałem ją przez te całe
pięć lat. Nie mogę uwierzyć, że stanąłeś w jej obronie,
stary. – Hermiona była zaskoczona wyznaniem rudego. Ona nigdy nic
takiego do niego nie czuła. Był dla niej przyjacielem, nikim
więcej.
Nie musiała się odwracać,
żeby wiedzieć, że Draco za nią idzie. Korytarz był pełen
rozbieganych pierwszoroczniaków z Ravenclawu i Hufflepuffu .
Hermiona szła pierwsza, jedenastolatkowie przepuszczali ją w
milczeniu. W oczach dzieci można było dostrzec strach. Po kilku
minutach byli już w lochach, dopiero tu Smok się z nią zrównał.
– Hermiono...– W głosie
arystokraty słyszalna była nuta niepewności. Riddle spojrzała na
niego, unosząc pytająco brew.
– Panno Riddle, panie Malfoy, proszę
do mojego gabinetu. – Za plecami dwójki szóstoklasistów rozległ
się pełen opanowania głos Severusa Snape'a.
Dwójka młodych czarodziei wymieniła
pomiędzy sobą zdziwione spojrzenia. Mistrz Eliksirów poprowadził
ich do ciemnego, ale schludnego
pomieszczenia. Gabinet przez ciemne dębowe meble sprawiał wrażenie
surowego. Obok biurka stał wielki cynowy kociołek. Ściany były
zastawione półkami z różnokolorowymi eliksirami. Jedyna ściana –
wolna od półek – była za biurkiem. Nieco dalej od biurka
znajdował się srebrny kominek z małą doniczką na gzymsie.
Severus usiadł w ciemnym skórzanym fotelu. Gestem szczupłej dłoni
nakazał usiąść swoim wychowankom na dwóch czarnych skórzanych
krzesłach. Czarne oczy mężczyzny świdrowały dwójkę Ślizgonów.
– Proszę mi powiedzieć, o co
chodziło z panem Weasleyem , który po
lekcji zaklęć przyszedł do mnie, by na was donieść. Jednak jego
mała inteligencja nie pozwoliła mu dokładnie wyjaśnić całej
sytuacji. Słucham – nakazał
nauczyciel spokojnym tonem.
– Ten zdrajca krwi nazwał Hermionę
moja dziwką. Na nic lepszego go nie stać –
powiedział z pogardą Draco, nie patrząc na nauczyciela. W środku
chłopaka aż się gotowało.
– A na jakiej podstawie pan Ronald
doszedł do takich inteligentnych i typowych dla niego wniosków? –
zapytał Snape, unosząc brew. Hermiona
milczała, pozwalając, żeby Draco
wyjaśnił całą sytuację.
– Profesor Flitwick poprzesadzał
nas, mieszając z Gryfonami –
powiedział Malfoy, wykrzywiając wargi
w grymasie niezadowolenia.
– Wysłałem liścik do Hermiony, czy możemy pogadać po lekcji. Kiedy zadzwonił dzwonek i Hermiona się pakowała, wypadły jej nasze liściki, a Weasley je podniósł. Dając pokaz swojego niewychowania, przeczytał je. Później wyzwał Hermionę i wtrąciło się Złote Dziecko Gryffindoru, miotając w rudego jakimś zaklęciem.Rudy się wkurzył na Bliznę. Wkroczyłem do akcji. Trochę go poszarpałem i wtrąciła się Miona. Pokazała mu, gdzie jest jego miejsce. – Blondyn obojętnym tonem streścił całe zajście.
– Rozumiem. – Snape wstał z fotela
i podszedł do kominka. Wsypał do niego garść proszku Fiuu.
Pomieszczenie rozjaśniło się zielonym płomieniem.
– Minervo, przyślij do mnie Ronalda Weasleya. Natychmiast –
powiedział chłodnym tonem Mistrz Eliksirów.
– Oczywiście,Severusie –
odpowiedział mężczyźnie kobiecy głos z kominka.
– Hermiono, proszę, poczekaj przed
wejściem. Chciałbym porozmawiać z Draco – zwrócił się do niej
opiekun domu. Hermiona bez zbędnych pytań opuściła pomieszczenie.
Perspektywa Draco
– Draco, chciałeś ze mną
porozmawiać – powiedział Severus, gdy za Hermioną zamknęły się
drzwi. Nauczyciel zajął miejsce za biurkiem.
– Prosiłem cię, żebyś nie czytał
mi w myślach! – oburzył się blondyn.
– To dlaczego się nie
pilnujesz? Każdy członek Zakonu Feniksa mógłby to zrobić z
łatwością! To, czego uczyła cię Bellatriks, poszło na marne?
Musisz myśleć, Draco. Zacznij używać tego, co masz pod tymi blond
włoskami! – powiedział Severus z przyganą w głosie. – O
czym chciałeś porozmawiać? Mów, nie mamy zbyt wiele czasu –
ponaglił ucznia czarodziej.
– Wiesz o tym spisku Czarnego Pana
dotyczącym Hermiony i Pottera. – Snape gestem ręki kazał mu
zamilczeć, po czym rzucił kilka zaklęć wyciszających i
uniemożliwiających podsłuchiwanie.
– Merlin cię
opuścił, Draco?! Rozmawiać o JEGO planach w niezabezpieczonym
gabinecie w Hogwarcie, gdzie jest tak wielu członków Zakonu
Feniksa?! – Mężczyzna pokręcił głową.
– Nie możemy mu pozwolić jej skrzywdzić przez jego chorą
potrzebę pokonania tego nic nie wartego Dziecka z Blizną. Musisz mi
pomóc ją chronić– powiedział młody Ślizgon, patrząc na
opiekuna domu z nadzieją. Severus był jedyną osobą, poza
przyjaciółmi, której w tej szkole mógł zaufać. Mężczyzna
westchnął cicho. Otwierał usta, żeby
coś odpowiedzieć, gdy rozległo się pukanie do drzwi.
– Dokończymy naszą rozmowę, jak
rozprawię się z Weasleyem.
Poczekaj przed gabinetem i powiedz Hermionie, że może wrócić na
lekcje – polecił Snape tonem jakiego zwykle używał wobec uczniów
innego domu. Draco skinął głową i bez słowa opuścił gabinet.
Rudy Łasic stał przed gabinetem z kwaśną miną. Hermiony nie
było. Weasley bez słowa wszedł do gabinetu. Perfekt Naczelny
uśmiechnął się delikatnie. Cieszyły go porażki wrogów.
Perspektywa Hermiony
Stała pod gabinetem Mistrza Eliksirów
przez dłuższą chwilę. Kiedy rozległ się dzwonek,
zdecydowała, że pójdzie na lekcję, bo następna była
transmutacja. Nie chciała podpaść swojej byłej opiekunce domu.
Przywołała książki i ruszyła ponownie na pierwsze piętro.
Profesor od transmutacji akurat wpuszczała uczniów do klasy.
Hermiona szybko weszła i zajęła miejsce koło Pansy.
– Gdzie byłaś z Draco, Miona? –
zapytała brunetka szeptem, kiedy wyciągały książki.
– U Snape'a
– odpowiedziała krótko Riddle.
– Na dzisiejszej lekcji przetestuję
umiejętności jakie nabyliście przez te pięć lat nauki
– oznajmiła profesor McGonagall,
patrząc surowo na klasę. Machnięciem różdżki wyczarowała na
każdej z ławek po dwie niewielkie dębowe deski i jeden skrawek
materiału.
– Proszę przetransmutować te materiały w łóżko używając
zaklęć niewerbalnych – poleciła swoim uczniom i zaczęła krążyć
po klasie. Hermiona wraz z Pansy w skupieniu uniosły różdżki i
machnęły nimi krótko zataczając półokrąg. Przez kilka sekund
nic się nie działo. Aż rozległ się trzask i przed dwoma
Ślizgonkami pojawiło się dwuosobowe łóżko. McGonagall podeszła
i sprawdziła trwałość transmutacji.
– Plus dziesięć punktów dla
Slytherinu – mruknęła niechętnie.
Machnięciem różdżki cofnęła transmutację. – Proszę
wyczarować namiot z tych samych materiałów. Również niewerbalnie
– poleciła. To zadanie było dużo trudniejsze. Reszta klasy
jeszcze patrzyła tępo na swoje materiały. Paul, podobnie jak jego
siostra bliźniaczka i Hermiona, nie
miał trudności z transmutacją. Po chwili przed Mioną i Pansy
pojawił się niewielki namiot na dwie osoby. Musiały jeszcze podać
parę podstawowych zaklęć transmutujących przydatnych poza domem.
– Dobrze. Panna Riddle i Panna Parkinson mogą iść. Wiecie może, gdzie jest pan Malfoy i pan Weasley? – spytała zastępczyni dyrektora.
– Dobrze. Panna Riddle i Panna Parkinson mogą iść. Wiecie może, gdzie jest pan Malfoy i pan Weasley? – spytała zastępczyni dyrektora.
– Z tego, co wiem, są u profesora
Snape'a – odpowiedziała natychmiast
Miona, pakując książki do torby.
Razem z Pansy szybko opuściły salę.
– Ciekawe czemu mają służyć ćwiczenia akurat tej podstawowej magii. Przerabialiśmy ją już przecież rok temu – zastanawiała się Pansy, kiedy zamknęły się za nimi drzwi klasy. Hermiona wzruszyła ramionami. Ruszyły w kierunku Wielkiej Sali na drugie śniadanie. Już za kilka chwil miały się dowiedzieć, po co to wszystko.
– Ciekawe czemu mają służyć ćwiczenia akurat tej podstawowej magii. Przerabialiśmy ją już przecież rok temu – zastanawiała się Pansy, kiedy zamknęły się za nimi drzwi klasy. Hermiona wzruszyła ramionami. Ruszyły w kierunku Wielkiej Sali na drugie śniadanie. Już za kilka chwil miały się dowiedzieć, po co to wszystko.
* Biały promień – zaklęcie,
którego nauczył Harry'ego Syriusz. Polega ono na niemożności
obrażania wybranej osoby. To zaklęcie w tym rozdziale zostało
przez Pottera rzucone niepoprawnie.
Szkoda, że taki, krótki, ale za to jaki genialny *.* Zdajesz sobie sprawę, że zamiast się uczyć siedzę i myślę nad tym planem Voldka ??? I co ma się teraz stać teraz w WS ??? Ron... grrrrr skończony idiota. Nienawidzę go ...
OdpowiedzUsuńŚwietna notka czekam na next ^^
Weny
Alicja
świetny :) ale krótki czekam na kolejny
OdpowiedzUsuńg.e.n.i.a.l.n.y. !! Supcio i zapraszam do mnie:
OdpowiedzUsuńhttp://hermiona-riddle-malfoy-forever.blogspot.com/
Rozdział świetny!
OdpowiedzUsuńMoże i krótki, ale cudowny! :D
Ron to dupek! Tak obrażać swoją pierwszą miłość?! xd
Pozdrawiam i życzę weny! :**
Świetny rozdział! Czekam na więcej :)
OdpowiedzUsuńTroche krotki ;( ale i tak swietny! Mam nadzieję ze Snape zrobi pozadek z Ronem. Hmmm... namiot? Ciekawe, strzelam ze jadą na jakis obóz czy cos ;) Juz się nie mogę doczekac nastepnego!!
OdpowiedzUsuńŻycze duuużo weny,
~Z.
Niestety, taki zaplanowałam ten rozdział :) Następny będzie nieco dłuższy. :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Wam się podoba :D
Całusy,
H.R.
Witaj ;)
OdpowiedzUsuńJestem tutaj nową czytelniczką i bardzo zainteresowało mnie twoje opowiadanie, które mam zamiar regularnie czytać.
Uwielbiam fanficki, gdzie Hermiona przechodzi na stronę Voldemorta, ponieważ uważam, że Rowling troszkę zaniedbała rozwój tej postaci.
Życzę duuużo weny i chęci do dalszego pisania:)
pozdrawiam
Cudowne *-* Szkoda, że taki krótki, ale warto było czekać :) <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny,
Sev
Strasznie mi się podoba *.* Fajne w tym blogu jest to, że Draco i Hermiona nie są od razu parą i nie jest u nich tak idealnie, tylko są problemy i wgl.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że tak długo trzeba czekać na rozdział.. :/ xd Ale warto czekać!
Obiecuję, że to się zmieni. Będą się pojawiać terminowo, jednak teraz mamy koniec roku szkolnego i nauczyciele nie znają litości. Dziękuje za każdą chwilę poświęconą na przeczytanie moich pomysłów i skomentowanie ich. :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
H.R.
Świetnie kochana! Tylko tak dalej! Mam nadzieję że szybko ta fascynująca historia sie nie skończy. Życze weny od groma i jeszcze lepszych rozdziałów a z racji że i tak są wyśmienite, będzie o to trudno;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Nowa czytelniczka O.
Hey super note.really. Ahhh Ron is idiot BIG idiot
OdpowiedzUsuń~Sweet Cat