poniedziałek, 25 marca 2013

Rozdział III

Kolejna notka troszkę szybciej niż zaplanowałam no ale okoliczności do jej powstania były bardzo sprzyjające.No więc mam nadzieję,że Wam się spodoba to co dla Was przygotowałam w tym rozdziale.
Zapraszam do czytania:)




Hermiona wpatrywała się w wyciągniętą w jej stronę rękę czarodzieja. Słowa ojciec w jego stosunku jeszcze długo nie użyje.
"Zostawił cię u mugoli."-szeptał jakiś głosik w jej podświadomości.
"Nie chciał tego"-broniła go dobra część dziewczyny.
"Byłaś uważana przez te wszystkie lata za szlamę!"-szeptała zła strona.
"On cię kocha Hermiono."-szepnęła dobra strona.
"A powiedział ci to chociaż raz od kiedy tu jesteś?"-szeptała niegodziwa strona.
"To widać w jego spojrzeniu."-szeptał wewnętrzny obrońca.
"Ciekawe jak zareagują Harry i Ron. Na pewno będą skakać z radości."-sarknął wewnętrzny oskarżyciel
"Jeśli są prawdziwymi przyjaciółmi zrozumieją."-broniła zaciekle dobra strona.
Argumenty dobrej strony zwyciężyły. Dziewczyna ujęła dłoń Toma.Zalała ją fala wspomnień.

Ciemnowłose małżeństwo pochylało się nad zawiniętym w becik dzieckiem.

Kobieta pocałowała dziewczynkę w czoło szepcząc czule: "Nasza malutka kochana Hermiona"

 Mężczyzna wymachujący różdżką nad dzieckiem i szepczący zaklęcia. 

Ciemnowłosa kobieta z wcześniejszych wizji stojąca przed domem w którym mieszkała jej córka obserwująca ją z jej przybraną rodziną w czasie Wigilijnej kolacji.

Wspomnienia urwały się. Czarny Pan wpatrywał się w swoją córkę z napięciem.
-Wierzę ci.-wyszeptała dziewczyna a mężczyzna odetchnął z ulgą.
-Pewnie jesteś ciekawa gdzie jest twoja matka..-wyszeptał idealnie odgadując myśli swojej córki.-Strzałka.-po mniej niż sekundzie stanęła przed nimi skrzatka.
-Wezwij Czarną Panią i Państwa Malfoy.-powiedział sucho mężczyzna. Po chwili skrzatki już nie było.
-Dlaczego kazałeś wezwać Malfoy'ów?-zapytała dziewczyna patrząc na czarnoksiężnika.
-Córeczko. Mów do mnie tato.-powiedział prawie prosząc.
-Dobrze,tato ale to będzie trudne..-odpowiedziała dziewczyna w tym samym momencie drzwi otworzyły się i wkroczyli przez nie:Narcyza Malfoy i Lucjusz a na końcu kobieta ze wspomnień. Może nieco starsza ale jednak bardzo podobna.
-Narcyzo, Lucjuszu poczekajcie przed drzwiami.-poleciła kobieta suchym tonem. Kiedy zwróciła się twarzą do Gryfonki jej twarz złagodniała a na ustach pojawił się uśmiech. Bez słowa podeszła do oniemiałej dziewczyny,która wstała i pozwoliła matce na bardzo czułe i długie przytulenie. Jak się od siebie oderwały w oczach Camile błyszczały łzy.
-Hermionko..-wyszeptała lekko zachrypniętym z emocji głosem patrząc na córkę.
-Mamo..-powiedziała cicho dziewczyna wpatrując się w czarownicę mimowolnie poszukując podobieństwa. Zauważyła je w kształcie ust i nosa,włosy matki także były kręcone. Jednak na tym podobieństwa się kończyły. Czarna Pani uśmiechnęła się lekko ocierając łzę i patrząc to na męża to na córkę.Wreszcie po tylu długich latach mogli być wszyscy razem.
-Jeszcze ci się nie przedstawiłam córeczko. Zapomniałam,że ty mnie nie znasz. Nazywam się Camile Lenor Riddle.-w jej głosie pobrzmiewał lekki smutek.-Córeczko my naprawdę nie chcieliśmy cię zostawiać. Przebrzydły Zakon starego Dumbla.-Hermiona popatrzyła na rodziców ze zrozumieniem.
-Mamo, Tato rozumiem was ale nie jestem w stanie wam w tym momencie wybaczyć.Musicie mi dać czas.-powiedziała gryfonka a jej prawdziwi rodzice popatrzyli na siebie szczęśliwi słysząc jak ich nazwała. Zaraz potem ich oblicza spoważniały.
-Rozumiemy cię córeczko.-powiedział Tom z cieniem uśmiechu.-Masz nam wiele do opowiedzenia. Jednak na razie musisz się zadowolić towarzystwem mamy bo ja mam kilka kwestii do omówienia z Malfoy'ami. Postaram się to załatwić jak najszybciej i do was dołączę.-kontynuował Czarny Pan.
-Dobrze.-zgodziły się matka z córką. Camile podeszła do drzwi,których jej córka wcześniej nie zauważyła i otworzyła je. Po chwili przekroczyły próg małego bardzo eleganckiego saloniku ze skórzanymi meblami. Kobieta zajęła miejsce na dosyć sporej czarnej sofie i uśmiechnęła się zachęcająco do Hermiony,która już chwilę później siedziała obok matki.
-Hermiono zechciałabyś mi o sobie opowiedzieć?-zapytała cicho Camile.
-Dobrze mamo.Ale od czego mam zacząć?-odpowiedziała pytaniem na pytanie młoda czarownica.
-Czy mugole cię dobrze traktowali?-zapytała Czarna Pani z napięciem w głosie. Ona regularnie wysyłała różnego rodzaju swoich ludzi żeby sprawdzali czy jej córka była dobrze traktowana.
-Tak byli dla mnie bardzo dobrzy. Nigdy mi nie okazali tego,że nie jestem ich córką. Do dziś nic o tym nie wiedziałam.-wyjaśniła dziewczyna nadal nieco przytłoczona nawałem informacji dzisiejszego dnia.
-Rozumiem. Wysłałam im wielokrotnie sowy w których dawałam im do zrozumienia,że mają milczeć aż do dnia twoich 16-nastych urodzin,które były wczoraj.-powiedziała Camile a w jej oczach pojawiły się czerwone błyski widziane dotychczas tylko u jej męża.
-To przez Ginny. Ona wysłała ich do hotelu żeby wyprawić mi urodziny.-pospieszyła z wyjaśnieniami Hermiona patrząc nieco zaszokowana na czarne oczy matki w których teraz iskrzyły się czerwone błyski.
-Masz na myśli tę zdrajczynię krwi Weasley?-zapytała kobieta bardzo cichym głosem. Błyski w oczach zniknęły co córka przyjęła z ulgą. Jednak nie wiedziała,że jej matka była na granicy wybuchu.
-Tak mamo.-potwierdziła szesnastolatka.- Przyjaźnimy się już pięć lat podobnie jak z Harry'm i Ronem jej bratem.-powiedziała cicho i zaraz tego pożałowała bo błyski w oczach powróciły.
-W jakim jesteś domu w Hogwarcie córeczko?-zapytała kobieta nadal opanowana choć w środku gotowała się z wściekłości. Dziewczyna westchnęła cicho i popatrzyła na matkę smutno wiedziała,że ta nie będzie przez to co zaraz powie spokojniejsza.
-W Gryffindorze mamo.-powiedziała prawie niesłyszalnie bojąc się reakcji matki. Camile musiała to wyczuć bo opanowała emocje i popatrzyła na córkę z lekkim uśmiechem.
-To za sprawą zaklęć jakie zostały rzucone na ciebie szesnaście lat temu.Miały cię ukryć przed Zakonem. Ale teraz już nie jest to konieczne. W momencie kiedy przekroczyłaś próg tego domu przestały działać. Został ci zmieniony charakter. Bo mogę cię zapewnić naturalnie jest on iście ślizgoński.-na te słowa Hermiona także się uśmiechnęła a w jej głowie pojawiły się obawy.Przecież miała być od teraz kimś innym niż była przez szesnaście lat. Camile nie przerywała milczenia jakie pomiędzy nimi zapadło wiedziała,że jej córka potrzebuje czasu żeby wszystko sobie poukładać.Po mniej więcej półgodzinnym milczeniu Czarna Pani odezwała się cicho wyrywając swoją córkę z zamyślenia.
-Hermiono chcesz wrócić dzisiaj do domu?-zapytała licząc,że jej córka będzie chciała zostać tu.
-Wolę zostać tutaj i poukładać sobie wszystko nim porozmawiam ze ludźmi którzy mnie wychowali.-odpowiedziała jej niemal mechanicznie córka nadal nieco nieobecna.
-Rozumiem córeczko. Może wezwę Strzałkę żeby cię zaprowadziła do twojego pokoju?-zapytała matka z troską chcąc zapewnić nastoletniej czarownicy trochę przestrzeni.
-Nie trzeba mamo dziękuje za troskę nie chcę zostawać sama.-na te słowa Camile przytuliła się do swojej córki chcąc pokazać jej tym gestem całą miłość jaką ją darzyła.
-Już nigdy nie będziesz sama Hermionko.-wyszeptała kobieta z dużą czułością.
-Mamo powiedz na czym będzie polegało cofanie się zaklęcia?-zapytała z ciekawością gryfonka.
-Głównie na stopniowej zmianie charakteru a o zmianie wyglądu sama będziesz mogła zadecydować. Ten proces potrwa do twojego wyjazdu do Hogwartu.-wyjaśniła jej szybko Czarna Pani. W tym momencie do pokoju weszła Strzałka.
-Pani,Panienko.-powitała je z głębokim ukłonem.-Pan chcę cie widzieć Pani.-rzekła cicho.
-Czy to nie może poczekać?-zapytała nieco zirytowanym tonem matka.
-Pan powiedział,że to sprawa wymagająca twojej natychmiastowej uwagi Pani.-odpowiedziała nieco przestraszona skrzatka z obawą patrząc na swoją panią.
-Hermiono wybacz. Zaraz przyślę ci kogoś do towarzystwa.-powiedziała z przepraszającym uśmiechem mama i już po chwili wyszła zostawiając dziewczynę samą,która natychmiast zatopiła się w rozmyślaniach.
Jednak nie było jej dane długo rozmyślać bo chwilę później  drzwi odtworzyły się a ten kto w nich stanął wywołał na malinowych ustach gryfonki grymas zaskoczenia..

No a kto odwiedził Hermionę to dowiecie się już w kolejnym rozdziale.Mam nadzieję,że wam się podoba.

10 komentarzy:

  1. Rozdział CUDOWNY!! Pewnie to Draco przyszedł dotrzymać towarzystwa Mionce:)
    Czekam na kolejny rozdział. Dodaj jak najszybciej PROSZĘ:)

    Pozdrawiam Jagoda:);*

    OdpowiedzUsuń
  2. No nie w takim momencie?!
    Myślę, że to był Draco! :D
    Będzie trochę Dramione?
    Czekam na więcej! :*

    OdpowiedzUsuń
  3. No i jak tu nie rzucić cruciatusem za przerywanie w takich momentach ???? To Draco <3
    Fajny rozdział mimo, że krótki. Czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Założe się ze to Dracuś mam nadzieje że to będzie dramione :3 uuuwielbiam dramione <3 z nie cierpliwością czekam na następny rozdział ! Zapraszam do mnie www.catoclove.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Powiem tak, rozdział fajny, ale mam kilka uwag.
    1. Troszeczkę za krótki, przez co ledwo zaczęłam czytać, a już skończyłam.
    2. Język jest naprawdę fajny, ale akcja toczy się zbyt szybko, co sprawia, że rozdziały są krótkie.
    3. Jak dla mnie to zbyt szybko zmieniasz Hermionę, czyli już zaczęła nazywać człowieka, który zabił tak wielu ludzi tatą.
    Nie chcę wyjść na taką, co tylko krytykuje, po prostu chcę pomóc ;) Pomysły bardzo fajne, a jeśli poprawiłabyś te kilka rzeczy to byłoby cudo :) Mimo to idę czytać dalej.
    Alicia*

    OdpowiedzUsuń
  6. Historia ciekawa, lecz za bardzo sztucznie opisana!! Używanie ciągle zwrotów córeczko, powoduje, że jest strasznie przesłodzone. Zastanów się, cz Ty jak rozmawiasz z mamą na co dzień zachowujesz się w ten sposób?? Poza tym: mamo?? tato?? Taki słów nie używa się do ledwo co poznanych ludzi... (oczywiście rozumiem, że to fikcja, jak i również tylko i wyłącznie Twoje opowiadanie) Naprawdę uważasz, że tak byś się zachowała poznając swoich rodzicach po 16 latach, a dodatkowo przez te lata słysząc o nich same najgorsze rzeczy, gdzie jeszcze trzeba dodatać, że przez ten okres było się definitywnie przeciwko nim?? Tak jak napisałam wyżej: trochę sztucznie, ale zobaczymy co dalej. Podejrzewam, że w tej historii głównym wątkiem nie są odczucia Hermiony co do nowo poznanych rodziców, jak i również domyślam się, że to jest pewien rodzaj wprowadzenia do opowiadanie, który tak na prawdę nie ma większego wpływu, oprócz samego faktu iż jest...(mam nadzieję, że rozumiesz o co chodzi... :P) W związku z tym czytam dalej całą historię... :)

    Blumelinda

    OdpowiedzUsuń
  7. Zbyt szybko Hermiona przyjęła że Voldemort jest jej ojcem... I w ogólw wszystko za szybko przyjmuje... To taka mała sugestia :D
    Ale i tak bardzo mi się podoba :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Trochę denerwuje mnie to, że Hermiona przejmuje się tym, że rodzice ją porzucili. Ja tam na jej miejscu bardziej przejmowałabym się tym, że jej ojciec to morderca. Taka uwaga ;p

    OdpowiedzUsuń
  9. Jestem. Czytam. Bardzo wciągające.

    OdpowiedzUsuń