Jest kolejna notka.Chcę podziękować wszystkim moim wspaniałym czytelnikom za komentarze.
Mam nadzieję,że spodoba się Wam to co przygotowałam dla Was w tym rozdziale.Proszę piszcie śmiało co Wam się podoba,co trochę mniej,co Wam się nie podoba w tej historii piszcie swoje opinie bo bardzo mi na nich zależy.
Następnego dnia Hermionę obudziło delikatne pukanie do drzwi.Nastolatka otworzyła oczy i rozejrzała się po pokoju nie bardzo wiedząc gdzie się znajduje. Po kilku sekundach wróciły wspomnienia wczorajszego dnia przeciągnęła się lekko i na boso poczłapała otworzyć drzwi przed którymi stała Strzałka.
-Dzień dobry panienko.-przywitała ją skrzatka kłaniając się nisko.
-Witaj Strzałko.-odpowiedziała Hermiona z uśmiechem.
-Pani kazała panience przekazać,że za pół godziny jest śniadanie.-powiedziała skrzatka. Dziewczyna pokiwała głową i pozwoliła jej odejść. Wyjrzała przez duże okno niebo jasne bez żadnej chmurki. Podreptała najpierw do łazienki a potem do garderoby gdzie wybrała luźną czerwoną tunikę,ciemne jeansowe spodenki i czerwone trampki za kostkę. Włosy zostawiła rozpuszczone. Właśnie kończyła kręcić rzęsy różdżką kiedy do pokoju weszła Strzałka.
-Panienka pozwoli,że panienkę zaprowadzę na śniadanie.-powiedziała skrzatka i zaprowadziła ją na parter rezydencji gdzie znajdowały się tylko dwie pary drzwi:jedne wejściowe a drugie prowadzące do jadalni.
To pomieszczenie było urządzone w stylu hogwardzkiej Wielkiej Sali z tą różnicą,że tu sklepienie nie było zaczarowane a w powietrzu nie unosiły się tysiące świec. Długi stół zajmujący znaczną część sali był pusty. Skrzatka minęła go obojętnie prowadząc dziewczynę do wnęki gdzie stał mniejszy stół z trzema krzesłami z czego dwa były zajęte przez jej rodziców. Skrzatka z ukłonem odeszła a dziewczyna zajęła miejsce po lewej stronie ojca.
-Dzień dobry córeczko jak się spało?-zapytała ją matka.
-Dzień dobry mamo dziękuje spałam bardzo dobrze.-odpowiedziała dziewczyna.
-Smacznego.-powiedzieli sobie Riddle'owie. Posiłek przebiegał w milczeniu.Po jego skończeniu Hermiona już chciała wstawać gdy zatrzymał ją głos ojca.
-Zostań jeszcze chwilę Hermiono.-polecił a jego córka bez słowa wykonała polecenie.
-Czy chcesz dzisiaj pojechać do domu i wyjaśnić wszystko z Granger'ami?-zapytała matka patrząc poważnie na córkę,która nieco spochmurniała słysząc to pytanie. Młoda czarownica myślała o tym rano.
-Tak chciałabym z nimi porozmawiać i podziękować im za wszystko.-powiedziała pewnie dziewczyna.
Ojciec rzucił matce spojrzenie typu: "A nie mówiłem?". Kiedy Camile odezwała się ponownie jej głos był opanowany chociaż w głębi serca czuła przeraźliwy smutek.
-Rozumiemy córeczko. Wróć przed południem .-powiedziała tylko kobieta. Jej córka skinęła głową i po zabraniu z pokoju torebki z różdżką wyszła z posiadłości. Zatrzymało ją wołanie dobiegające od strony dworku.Raptownie odwróciła się do nieznajomej kobiety o bardzo podobnych rysach twarzy do Lucjusza. Była jednak dużo młodsza.Miała takie same platynowe włosy jednak nie była to Narcyza. Czarownica podeszła do niej szybkim krokiem powiewając połami szaty.
-Witaj pani.-przywitała ją kłaniając się nisko.
-Witaj...-powiedziała niepewnie dziedziczka Slytherina.
-Laro,pani.-przedstawiła się kobieta. Hermiona przypomniała sobie,że ona składała jej przysięgę jako jedna z pierwszych. Dziewczyna skinęła głową i obrzuciła ją pytającym spojrzeniem.
-Odpowiadam za przetransportowanie cię pod twój dawny dom.-powiedziała czarownica. Dziewczyna kiwnęła głową i poczekała aż Lara zaoferuje jej ramie. Po chwili była już ciemność i to uczucie jakby przepychania przez gumową rurę. Kiedy szesnastolatce wydawało się że już dłużej tego nie zniesie poczuła jak jej stopy dotykają twardego gruntu.Otworzyła oczy znajdowały się w jednej z obskurnych bocznych uliczek Londynu.Lara stanęła przed nią wygładzając nieco wymiętą szatę.
-Kiedy będziesz chciała wracać wyślij patronusa i przyjdź do tej uliczki. Stąd cię ktoś zabierze.-powiedziała i po chwili zniknęła z cichym pyknięciem zostawiając szesnastolatkę samą w słonecznym co było nie typowe Londynie.Dziewczyna przez chwilę tak stała zbierając się na odwagę po czym jakby nigdy nic wyszła z zaśmieconego zaułka i szybko rozejrzała się wokoło. Była zaledwie jedną przecznicę od domu w którym spędziła całe życie. Raźnym krokiem pokonała tę odległość i kilka minut później stała na progu swojego domu szukając w przepastnej torebce kluczy. Nie chciała dzwonić bo i bez tego czuła się tu obco.
Po kilkunastu minutach szperania jej dłoni błyszczały klucze wsadziła odpowiedni do zamka i przekręciła. Drzwi stanęły przed nią otworem a ona weszła do domu nasłuchując i z ulgą wychwyciła szmer telewizora. Widocznie wzięli wolne.-pomyślała z uśmiechem idąc w kierunku salonu. Jej rodzice-zaraz jak to pomyślała poprawiła się w myślach.Jej opiekunowie przytuleni na kanapie oglądając jakiś film.Weszła w ich pole widzenia. Jeane i Jon uśmiechnęli się do swojej córki jednak w ich oczach pojawił się niepokój kiedy zobaczyli jej minę pełną zaciętości.
-Musimy porozmawiać.-powiedziała Hermiona przechodząc od razu rzeczy.Jej rodzice musieli być na to przygotowani bo nie wydawali się tym zaskoczeni.
-Usiądź córeczko.-poprosiła Jean a dziewczyna zjeżyła się słysząc te słowa.
-Nie dziękuje postoję.-powiedziała chłodno patrząc na dwójkę ludzi którzy wychowali ją..w kłamstwie.
-Córeczko..-zaczął Jon patrząc na szesnastolatkę.
-Nie córeczkuj mi tu. Przez tyle lat mnie okłamywaliście!-powiedziała wściekle dziewczyna. W tym momencie dał znać o sobie jej porywczy gryfoński temperament.
-Hermionko..-spróbowała Jean jednak czarownica nie miała zamiaru dać jej dokończyć.
-Nie możesz zaprzeczyć. Wychowaliście mnie w kłamstwie.-gniew nastolatki wzrastał.
-Chcieliśmy ci powiedzieć..-próbował tłumaczyć mężczyzna.
-Kiedy?! Jakbym walczyła przeciw własnemu ojcu?!-jej krzyki słychać było w zasięgu kilku przecznic.
-Skąd o nim wiesz?-zapytała zszokowana kobieta patrząc na przyszywaną córkę.
-Byłam u niego. Wykazał się na tyle zapobiegliwy,że sam zadbał o to żebym poznała prawdę.-powiedziała z goryczą patrząc na nich.
-To bardzo zły człowiek nie zamierzasz chyba go poprzeć?-zapytał z obawą mugol.
-On jest zły dla tych którzy na to zasługują. Rozważam taką opcję.-powiedziała zimno.
-Jak możesz nam to robić?-zaatakowała mugolka z wyrzutem w głosie.
-A jak wyście mogli mnie okłamywać przez te lata?!-najlepszą obroną jest atak a Hermiona utwierdziła się w tym przekonaniu widząc ich zmieszanie.
-Chcieliśmy cię chronić..-wyszeptał wstrząśnięty Jon.
-Chronić nie mówiąc mi prawdy?-prychnęła pogardliwie nastolatka patrząc na nich z politowaniem.
-Uznaliśmy,że tak będzie najlepiej.-powiedziała Jean szukając w oczach czarownicy tej córki,którą ona wychowała. Na próżno. Dziewczyna uspokajała się powoli.
-Wyprowadzam się.-oznajmiła i pobiegła do swojego pokoju na górę. Szybko zabrała najpotrzebniejsze rzeczy do torby powiększonej zaklęciem. Nie było tego za wiele. Zostawiła wszystkie prezenty i większą część ubrań.Nie chciała mieć nic z tym wspólnego.Od dziś zaczynała nowe lepsze życie. Po chwili wybiegła na chodnik z głośnym trzaśnięciem drzwi. Poszła do zaułka w którym wyczarowała patronusa. Nie musiała długo czekać by pojawiła się przy niej Bellatrix.
-Witaj pani.-powiedziała podając dziewczynie ramię. Standardowo miała na sobie drogą czarną szatę.
Po chwili zniknęły z cichym pyknięciem.Pojawiły się przed bramą dworku. Bellatrix stuknęła w bramę różdżką a ta się natychmiast otworzyła.Kiedy znalazły się we wnętrzu dworku dziewczyna najchętniej by natychmiast poszła malować,żeby wylać z siebie kipiące emocje.
-Pani zaczekaj. Twa matka kazała ci przyjść do siebie jak tylko wrócisz.-powiedziała cicho najwierniejsza.
-Zaprowadzisz mnie tam Bello?-zapytała cicho patrząc na kobietę.
-Oczywiście.-już po chwili stały przed gabinetem Camile. Hermiona zapukała i weszła.Jej matka miała gabinet bardzo podobny do gabinetu ojca.Kiedy ją zobaczyła wstała z fotela obeszła biurko i poprowadziła swoją latorośl do sofy obitej czarną skórą.
-Strzałka.-powiedziała cichym głosem Camile.
-Przynieś dzbanek soku dyniowego z lodem.-poleciła skrzatce która się pojawiła natychmiast po wezwaniu.
Po chwili czarownice popijały cudownie zimny sok. Hermiona przerwała ciszę.
-Zakończyłam wszystko z Grangerami.-powiedziała poważnie a jej matka odetchnęła z ulgą.
-I jak zareagowali?-zapytała patrząc na dziewczynę.
-Próbowali się tłumaczyć.-powiedziała jej córka. Czarna Pani pokiwała głową gdyż tego właśnie się spodziewała po mugolach.
-I zapytali czy chcę się przyłączyć do taty.-to zupełnie zaskoczyło Camile. Planowali odbyć taką rozmowę z córką ale dopiero później. Przed jej wyjazdem do Hogwartu.
-Co im powiedziałaś córeczko?-im szybciej poznają jej stanowisko tym lepiej skoro już padło takie pytanie.
-Że rozważę taką opcję.-odpowiedziała Hermiona głuchym tonem.-Mogę iść do siebie?-zapytała a Camile pokiwała głową. Dziewczyna opuściła gabinet i skierowała się w bliżej nieokreślonym kierunku. Nogi same zaniosły ją na drugie piętro pod drzwi Pansy.Musiała z nią porozmawiać przecież ona też musiała być w takiej sytuacji. Zastukała niepewnie i już po chwil otworzyła jej ślizgonka w ubrana w top i zielone krótkie spodenki.
-Witaj pani.-przywitała ja oficjalnie.
-Pansy darujmy to sobie ty możesz mówić do mnie po imieniu albo po prostu Miona.-powiedziała nastolatka a w jej głosie było słychać błagalną nutę.
-Więc Miona co cię do mnie sprowadza?-zapytała patrząc na nią wyczekująco.
-Pansy kto przyszedł?-zapytał tak dobrze znany jej głos.
-Może ja nie będę przeszkadzać..-powiedziała pospiesznie Riddle.
-Oj przestań przecież musisz poznać nas ślizgonów trochę lepiej.-powiedziała Pansy wciągając ją do pokoju w którym siedzieli Draco,Blaise,Teodor.
-Witaj Pani.-mruknęli ślizgoni patrząc na nią z zainteresowaniem.
-Nie żadna pani tylko Miona jasne?-zapytała patrząc na nich surowo. Wszyscy skwapliwie pokiwali głowami a ona i Pansy roześmiały się w głos nie wiedząc właściwie czemu się śmieją. Pansy poprowadziła ją na jeden z wolnych pufów porozstawianych po całym pokoju.Sama zajęła drugi i dała czas Hermionie żeby się rozejrzeć po pokoju co ona wykorzystała. Pokój ślizgonki był dwa razy mniejszy od tego jaki zajmowała ona sama.
-Miona napijesz się czegoś?-zapytał Blaise unosząc w górę butelkę kremowego piwa.
-Poproszę Blaise.-powiedziała i obdarzyła ślizgona jednym ze swoich uroczych uśmiechów.
-Dla przyjaciół Diabeł.-powiedział podchodząc do niej i wręczając jej butelkę dobrze schłodzonego piwa. Dziewczyna z wdzięcznością pociągnęła długi łyk gasząc pragnienie. Draco co jakiś czas rzucał jej ukradkowe spojrzenia jednak ona je skrzętnie ignorowała.
-Teraz Potter nie ma szans.-powiedział Teodor z ironicznym uśmieszkiem na wargach.
-Przecież jest jeszcze Stary Trzmiel.-przypomniała mu Pansy.
-O to bym się nie martwił przed pierwszym września dowiemy się kto go wykończy.-odparł Nott.
-Jak myślicie komu przypadnie ten zaszczyt?-zapytał Diabeł.
-Nie wiem.-odpowiedzieli zgodnie Nott i Parkinson.
-A ty co Miona siedzisz tak cicho?-zagadnął ją Diabeł z uśmiechem.
-Myślę o tym co przyniesie ten kolejny rok.-odpowiedziała szybko.
-Jak to co przyniesie? Dużoo ale to dużo zmian na lepsze.-od jej przyjścia pierwszy raz odezwał się Draco.
Pozostali mu przytaknęli jednak to nie pozwoliło pozbyć się obaw dziewczyny.
-Pansy możemy pogadać na osobności?-zapytała prosto z mostu Perfekt Naczelna.
-Jak to na osobności my ślizgoni nie mamy przed sobą tajemnic!-wykrzyknął wstrząśnięty Diabeł.
-Diable..-Pansy rzuciła mu ostrzegawcze spojrzenie. Po chwili były już same.
-O czym chciałaś rozmawiać Miona?-zapytała przyglądając jej się badawczo.
-Masz Mroczny Znak?-zapytała prosto z mostu córka Czarnego Pana nigdy nie lubiła owijania w bawełnę.
-Tak.-powiedziała Pansy pokazując lewe przedramię. Rzeczywiście tam był czarny jak smoła..
-Od jakiego czasu?-zapytała Hermiona.
-Od końca czerwca.-odpowiedziała jej szczerze Pansy.-Herm o co chodzi?-zapytała z troską.
-Po prostu dzisiaj byłam u mugoli którzy mnie wychowali zakończyć tamten etap życia. Mugolka zapytała czy chcę poprzeć swojego ojca. -powiedziała Hermiona a Królowa Slytherinu spojrzała na nią ze zrozumieniem mogła łatwo sobie wyobrazić co ona czuje.
-Nie jesteś pewna co powinnaś zrobić.-domyśliła się Pansy a Gryfonka pokiwała głową.-Miona to jest twoja decyzja chociaż ja nie wiem nad czym się zastanawiasz. To efekt zaklęcia przez nie masz zmienioną naturę.Poczekaj aż zaklęcie zostanie całkowicie zdjęte i dopiero wtedy rozważ wszystkie za i przeciw.-poradziła jej ślizgonka. Hermiona przytuliła się do niej z wdzięcznością.
-Dziękuje Pansy.-powiedziała Riddle.
-Nie ma za co.-uśmiechnęła się Parkinson.
Resztę popołudnia spędziły na wesołych pogaduszkach. Tworzyła się po między nimi bardzo krucha nić przyjaźni..
~~**~~
Kiedy Hermiona weszła do pokoju zastała czekającą na parapecie niewielką płomykówkę z zwitkiem pergaminu w dziobie. Wzięła od sowy pergamin i podsunęła jej miseczkę z wodą.
Spotkajmy się przy fontannie na dziedzińcu o 23.30
D.M
Czemu chce się spotkać?-zastanawiała się dziewczyna.
No a co chce od Hermiony Draco dowiecie się już w poniedziałek :)
Jeszcze raz proszę o opinie bardziej rozbudowane. Bo chcę doszlifować swoje umiejętności. Ale nie wiem co mam szlifować więc dlatego bardzo mi zależy na Waszych opiniach.
Dziękuje.
Wrrr.... nie lubię cię -,-
OdpowiedzUsuńUrywać w takim momencie?! Skandal! xD
Wg mnie, to dobrze piszesz, choć może przydałaby ci się beta, bo gubisz przecinki. Błędów stylistycznych niestety nie umiem wykrywać :PP
Według mnie piszesz bardzo ciekawie i będę twoją stałą czytelniczką, a jak spróbujesz mi zostawić tego bloga, to znajdę cię i zaduszę!
Pozdrowionka :*
Sylwia :D
Ja też robię błędy, np. powtarzam "według mnie" xD
UsuńNie przejmuj się tym, bo masz bardzo ciekawą fabułę i miło się czyta :>
Crucio !!!! Nie przerywaj w takich momentach ;_; Dopiero w poniedziałek ???? A może ugodowo w niedziele ????
OdpowiedzUsuńSuper rozdział. Wg bardzo ciekawy pomysł na historię ^^
Pozdrawiam i Wesołych Świąt oraz WENYv<3
No nie wiem..
UsuńJakby było dużo komentarzy to bym się zastanowiła..
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNo właśnie... Czemu chce się spotkać? Musisz to szybko opisać :) Będę czekać na kolejny rozdział - i tym razem obiecuję skomentować od razu po przeczytaniu! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńVenetiia :)
Świetny rozdział. Zauważyłam gdzie nie gdzie brak przecinków, ale każdemu się zdarza. Więcej błędów nie zauważyłam. Ale nie wiem. Czemu dopiero w poniedziałek rozdział?! Ja chcę teraz natychmiast! Ale nie śpiesz się. Pisanie na siłę dobrych efektów nie daje. Wiem po sobie. Pozdrawiam i mam nadzieję, że trochę pomogłam. :3
OdpowiedzUsuńNaprawde swietne piszesz rozdzialy co moim zdaniem powinnas poprawic ? W zasadzie stylistycznie jest wszystko dobrze tylko nadal nie rozumiem dlaczego Sevek jest z Lilcią ale to twoja inwencja twórcza :3 kochana weny zycze i szybko dodawaj kolejny rozdzial ! zapraszam do mnie www.catoclove.blogspot.com
OdpowiedzUsuńVenetia ma na ciebie zły wpływ.. Jak można urywać w takim momencie!? Rozdział oczywiście świetny :) Czekam na następny.
OdpowiedzUsuńRozdział będzie dzisiaj o północy :3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam H.R
To jest wspaniałe! Serio! Bardzo mi się podoba ;D
OdpowiedzUsuńNo to czytamy dalej ^^