piątek, 29 marca 2013

Rozdział V

Jest kolejna notka.Chcę podziękować wszystkim moim wspaniałym czytelnikom za komentarze.
Mam nadzieję,że spodoba się Wam to co przygotowałam dla Was w tym rozdziale.Proszę piszcie śmiało co Wam się podoba,co trochę mniej,co Wam się nie podoba w tej historii piszcie swoje opinie bo bardzo mi na nich zależy.



Następnego dnia Hermionę obudziło delikatne pukanie do drzwi.Nastolatka otworzyła oczy i rozejrzała się po pokoju nie bardzo wiedząc gdzie się znajduje. Po kilku sekundach wróciły wspomnienia wczorajszego dnia przeciągnęła się lekko i na boso poczłapała otworzyć drzwi przed którymi stała Strzałka.
-Dzień dobry panienko.-przywitała ją skrzatka kłaniając się nisko.
-Witaj Strzałko.-odpowiedziała Hermiona z uśmiechem.
-Pani kazała panience przekazać,że za pół godziny jest śniadanie.-powiedziała skrzatka. Dziewczyna pokiwała głową i pozwoliła jej odejść. Wyjrzała przez duże okno niebo jasne bez żadnej chmurki. Podreptała najpierw do łazienki a potem do garderoby gdzie wybrała luźną czerwoną tunikę,ciemne jeansowe spodenki i czerwone trampki za kostkę. Włosy zostawiła rozpuszczone. Właśnie kończyła kręcić rzęsy różdżką kiedy do pokoju weszła Strzałka.
-Panienka pozwoli,że panienkę zaprowadzę na śniadanie.-powiedziała skrzatka i zaprowadziła ją na parter rezydencji gdzie znajdowały się tylko dwie pary drzwi:jedne wejściowe a drugie prowadzące do jadalni.
To pomieszczenie było urządzone w stylu hogwardzkiej Wielkiej Sali z tą różnicą,że tu sklepienie nie było zaczarowane a w powietrzu nie unosiły się tysiące świec. Długi stół zajmujący znaczną część sali był pusty. Skrzatka minęła go obojętnie prowadząc dziewczynę do wnęki gdzie stał mniejszy stół z trzema krzesłami z czego dwa były zajęte przez jej rodziców. Skrzatka z ukłonem odeszła a dziewczyna zajęła miejsce po lewej stronie ojca.
-Dzień dobry córeczko jak się spało?-zapytała ją matka.
-Dzień dobry mamo dziękuje spałam bardzo dobrze.-odpowiedziała dziewczyna.
-Smacznego.-powiedzieli sobie Riddle'owie. Posiłek przebiegał w milczeniu.Po jego skończeniu Hermiona już chciała wstawać gdy zatrzymał ją głos ojca.
-Zostań jeszcze chwilę Hermiono.-polecił a jego córka bez słowa wykonała polecenie.
-Czy chcesz dzisiaj pojechać do domu i wyjaśnić wszystko z Granger'ami?-zapytała matka patrząc poważnie na córkę,która nieco spochmurniała słysząc to pytanie. Młoda czarownica myślała o tym rano.
-Tak chciałabym z nimi porozmawiać i podziękować im za wszystko.-powiedziała pewnie dziewczyna.
Ojciec rzucił matce spojrzenie typu: "A nie mówiłem?". Kiedy Camile odezwała się ponownie jej głos był opanowany chociaż w głębi serca czuła przeraźliwy smutek.
-Rozumiemy córeczko. Wróć przed południem .-powiedziała tylko kobieta. Jej córka skinęła głową i po zabraniu z pokoju torebki z różdżką wyszła z posiadłości. Zatrzymało ją wołanie dobiegające od strony dworku.Raptownie odwróciła się do nieznajomej kobiety o bardzo podobnych rysach twarzy do Lucjusza. Była jednak dużo młodsza.Miała takie same platynowe włosy jednak nie była to Narcyza. Czarownica podeszła do niej szybkim krokiem powiewając połami szaty.
-Witaj pani.-przywitała ją kłaniając się nisko.
-Witaj...-powiedziała niepewnie dziedziczka Slytherina.
-Laro,pani.-przedstawiła się kobieta. Hermiona przypomniała sobie,że ona składała jej przysięgę jako jedna z pierwszych. Dziewczyna skinęła głową i obrzuciła ją pytającym spojrzeniem.
-Odpowiadam za przetransportowanie cię pod twój dawny dom.-powiedziała czarownica. Dziewczyna kiwnęła głową i poczekała aż Lara zaoferuje jej ramie. Po chwili była już ciemność i to uczucie jakby przepychania przez gumową rurę. Kiedy szesnastolatce wydawało się że już dłużej tego nie zniesie poczuła jak jej stopy dotykają twardego gruntu.Otworzyła oczy znajdowały się w jednej z obskurnych bocznych uliczek Londynu.Lara stanęła przed nią wygładzając nieco wymiętą szatę.
-Kiedy będziesz chciała wracać wyślij patronusa i przyjdź do tej uliczki. Stąd cię ktoś zabierze.-powiedziała i po chwili zniknęła z cichym pyknięciem zostawiając szesnastolatkę samą w słonecznym co było nie typowe Londynie.Dziewczyna przez chwilę tak stała zbierając się na odwagę po czym jakby nigdy nic wyszła z zaśmieconego zaułka i szybko rozejrzała się wokoło. Była zaledwie jedną przecznicę od domu w którym spędziła całe życie. Raźnym krokiem pokonała tę odległość i kilka minut później stała na progu swojego domu szukając w przepastnej torebce kluczy. Nie chciała dzwonić bo i bez tego czuła się tu obco.
Po kilkunastu minutach szperania jej dłoni błyszczały klucze wsadziła odpowiedni do zamka i przekręciła. Drzwi stanęły przed nią otworem a ona weszła do domu nasłuchując i z ulgą wychwyciła szmer telewizora. Widocznie wzięli wolne.-pomyślała z uśmiechem idąc w kierunku salonu. Jej rodzice-zaraz jak to pomyślała poprawiła się w myślach.Jej opiekunowie przytuleni na kanapie oglądając jakiś film.Weszła w ich pole widzenia. Jeane i Jon uśmiechnęli się do swojej córki jednak w ich oczach pojawił się niepokój kiedy zobaczyli jej minę pełną zaciętości.
-Musimy  porozmawiać.-powiedziała Hermiona przechodząc od razu rzeczy.Jej rodzice musieli być na to przygotowani bo nie wydawali się tym zaskoczeni.
-Usiądź córeczko.-poprosiła Jean a dziewczyna zjeżyła się słysząc te słowa.
-Nie dziękuje postoję.-powiedziała chłodno patrząc na dwójkę ludzi którzy wychowali ją..w kłamstwie.
-Córeczko..-zaczął Jon patrząc na szesnastolatkę.
-Nie córeczkuj mi tu. Przez tyle lat mnie okłamywaliście!-powiedziała wściekle dziewczyna. W tym momencie dał znać o sobie jej porywczy gryfoński temperament.
-Hermionko..-spróbowała Jean jednak czarownica nie miała zamiaru dać jej dokończyć.
-Nie możesz zaprzeczyć. Wychowaliście mnie w kłamstwie.-gniew nastolatki wzrastał.
-Chcieliśmy ci powiedzieć..-próbował tłumaczyć mężczyzna.
-Kiedy?! Jakbym walczyła przeciw własnemu ojcu?!-jej krzyki słychać było w zasięgu kilku przecznic.
-Skąd o nim wiesz?-zapytała zszokowana  kobieta patrząc na przyszywaną córkę.
-Byłam u niego. Wykazał się na tyle zapobiegliwy,że sam zadbał o to żebym poznała prawdę.-powiedziała z goryczą patrząc na nich.
-To bardzo zły człowiek nie zamierzasz chyba go poprzeć?-zapytał z obawą mugol.
-On jest zły dla tych którzy na to zasługują. Rozważam taką opcję.-powiedziała zimno.
-Jak możesz nam to robić?-zaatakowała mugolka z wyrzutem w głosie.
-A jak wyście mogli mnie okłamywać przez te lata?!-najlepszą obroną jest atak a Hermiona utwierdziła się w tym przekonaniu widząc ich zmieszanie.
-Chcieliśmy cię chronić..-wyszeptał wstrząśnięty Jon.
-Chronić nie mówiąc mi prawdy?-prychnęła pogardliwie nastolatka patrząc na nich z politowaniem.
-Uznaliśmy,że tak będzie najlepiej.-powiedziała Jean szukając w oczach czarownicy tej córki,którą ona wychowała. Na próżno. Dziewczyna uspokajała się powoli.
-Wyprowadzam się.-oznajmiła i pobiegła do swojego pokoju na górę. Szybko zabrała najpotrzebniejsze rzeczy do torby powiększonej zaklęciem. Nie było tego za wiele. Zostawiła wszystkie prezenty i większą część ubrań.Nie chciała mieć nic z tym wspólnego.Od dziś zaczynała nowe lepsze życie. Po chwili wybiegła na chodnik z głośnym trzaśnięciem drzwi. Poszła do zaułka w którym wyczarowała patronusa. Nie musiała długo czekać by pojawiła się przy niej Bellatrix.
-Witaj pani.-powiedziała podając dziewczynie ramię. Standardowo miała na sobie drogą czarną szatę.
Po chwili zniknęły z cichym pyknięciem.Pojawiły się przed bramą dworku. Bellatrix stuknęła w bramę różdżką a ta się natychmiast otworzyła.Kiedy znalazły się we wnętrzu dworku dziewczyna najchętniej by natychmiast poszła malować,żeby wylać z siebie kipiące emocje.
-Pani zaczekaj. Twa matka kazała ci przyjść do siebie jak tylko wrócisz.-powiedziała cicho najwierniejsza.
-Zaprowadzisz mnie tam Bello?-zapytała cicho patrząc na kobietę.
-Oczywiście.-już po chwili stały przed gabinetem Camile. Hermiona zapukała i weszła.Jej matka miała gabinet bardzo podobny do gabinetu ojca.Kiedy ją zobaczyła wstała z fotela obeszła biurko i poprowadziła swoją latorośl do sofy obitej czarną skórą.
-Strzałka.-powiedziała cichym głosem Camile.
-Przynieś dzbanek soku dyniowego z lodem.-poleciła skrzatce która się pojawiła natychmiast po wezwaniu.
Po chwili czarownice popijały cudownie zimny sok. Hermiona przerwała ciszę.
-Zakończyłam wszystko z Grangerami.-powiedziała poważnie a jej matka odetchnęła z ulgą.
-I jak zareagowali?-zapytała patrząc na dziewczynę.
-Próbowali się tłumaczyć.-powiedziała jej córka. Czarna Pani pokiwała głową gdyż tego właśnie się spodziewała po mugolach.
-I zapytali czy chcę się przyłączyć do taty.-to zupełnie zaskoczyło Camile. Planowali odbyć taką rozmowę z córką ale dopiero później. Przed jej wyjazdem do Hogwartu.
-Co im powiedziałaś córeczko?-im szybciej poznają jej stanowisko tym lepiej skoro już padło takie pytanie.
-Że rozważę taką opcję.-odpowiedziała Hermiona głuchym tonem.-Mogę iść do siebie?-zapytała a Camile pokiwała głową. Dziewczyna opuściła gabinet i skierowała się w bliżej nieokreślonym kierunku. Nogi same zaniosły ją na drugie piętro pod drzwi Pansy.Musiała z nią porozmawiać przecież ona też musiała być w takiej sytuacji. Zastukała niepewnie i już po chwil otworzyła jej ślizgonka w ubrana w top i zielone krótkie spodenki.
-Witaj pani.-przywitała ja oficjalnie.
-Pansy darujmy to sobie ty możesz mówić do mnie po imieniu albo po prostu Miona.-powiedziała nastolatka a w jej głosie było słychać błagalną nutę.
-Więc Miona co cię do mnie sprowadza?-zapytała patrząc na nią wyczekująco.
-Pansy kto przyszedł?-zapytał tak dobrze znany jej głos.
-Może ja nie będę przeszkadzać..-powiedziała pospiesznie Riddle.
-Oj przestań przecież musisz poznać nas ślizgonów trochę lepiej.-powiedziała Pansy wciągając ją do pokoju w którym siedzieli Draco,Blaise,Teodor.
-Witaj Pani.-mruknęli ślizgoni patrząc na nią z zainteresowaniem.
-Nie żadna pani tylko Miona jasne?-zapytała patrząc na nich surowo. Wszyscy skwapliwie pokiwali głowami a ona i Pansy roześmiały się w głos nie wiedząc właściwie czemu się śmieją. Pansy poprowadziła ją na jeden z wolnych pufów porozstawianych po całym pokoju.Sama zajęła drugi i dała czas Hermionie żeby się rozejrzeć po pokoju co ona wykorzystała. Pokój ślizgonki był dwa razy mniejszy od tego jaki zajmowała ona sama.
-Miona napijesz się czegoś?-zapytał Blaise unosząc w górę butelkę kremowego piwa.
-Poproszę Blaise.-powiedziała i obdarzyła ślizgona jednym ze swoich uroczych uśmiechów.
-Dla przyjaciół Diabeł.-powiedział podchodząc do niej i wręczając jej butelkę dobrze schłodzonego piwa. Dziewczyna z wdzięcznością pociągnęła długi łyk gasząc pragnienie. Draco co jakiś czas rzucał jej ukradkowe spojrzenia jednak ona je skrzętnie ignorowała.
-Teraz Potter nie ma szans.-powiedział Teodor z ironicznym uśmieszkiem na wargach.
-Przecież jest jeszcze Stary Trzmiel.-przypomniała mu Pansy.
-O to bym się nie martwił przed pierwszym września dowiemy się kto go wykończy.-odparł Nott.
-Jak myślicie komu przypadnie ten zaszczyt?-zapytał Diabeł.
-Nie wiem.-odpowiedzieli zgodnie Nott i Parkinson.
-A ty co Miona siedzisz tak cicho?-zagadnął ją Diabeł z uśmiechem.
-Myślę o tym co przyniesie ten kolejny rok.-odpowiedziała szybko.
-Jak to co przyniesie? Dużoo ale to dużo zmian na lepsze.-od jej przyjścia pierwszy raz odezwał się Draco.
Pozostali mu przytaknęli jednak to nie pozwoliło pozbyć się obaw dziewczyny.
-Pansy możemy pogadać na osobności?-zapytała prosto z mostu Perfekt Naczelna.
-Jak to na osobności my ślizgoni nie mamy przed sobą tajemnic!-wykrzyknął wstrząśnięty Diabeł.
-Diable..-Pansy rzuciła mu ostrzegawcze spojrzenie. Po chwili były już same.
-O czym chciałaś rozmawiać Miona?-zapytała przyglądając jej się badawczo.
-Masz Mroczny Znak?-zapytała prosto z mostu córka Czarnego Pana nigdy nie lubiła owijania w bawełnę.
-Tak.-powiedziała Pansy pokazując lewe przedramię. Rzeczywiście tam był czarny jak smoła..
-Od jakiego czasu?-zapytała Hermiona.
-Od końca czerwca.-odpowiedziała jej szczerze Pansy.-Herm o co chodzi?-zapytała z troską.
-Po prostu dzisiaj byłam u mugoli którzy mnie wychowali zakończyć tamten etap życia. Mugolka zapytała czy chcę poprzeć swojego ojca. -powiedziała Hermiona a Królowa Slytherinu spojrzała na nią ze zrozumieniem mogła łatwo sobie wyobrazić co ona czuje.
-Nie jesteś pewna co powinnaś zrobić.-domyśliła się Pansy a Gryfonka pokiwała głową.-Miona to jest twoja decyzja chociaż ja nie wiem nad czym się zastanawiasz. To efekt zaklęcia przez nie masz zmienioną naturę.Poczekaj aż zaklęcie zostanie całkowicie zdjęte i dopiero wtedy rozważ wszystkie za i przeciw.-poradziła jej ślizgonka. Hermiona przytuliła się do niej z wdzięcznością.
-Dziękuje Pansy.-powiedziała Riddle.
-Nie ma za co.-uśmiechnęła się Parkinson.
Resztę popołudnia spędziły na wesołych pogaduszkach. Tworzyła się po między nimi bardzo krucha nić przyjaźni..

~~**~~

Kiedy Hermiona weszła do pokoju zastała czekającą na parapecie niewielką płomykówkę z zwitkiem pergaminu w dziobie. Wzięła od sowy pergamin i podsunęła jej miseczkę z wodą.

Spotkajmy się przy fontannie na dziedzińcu o 23.30 
                                                                                      D.M
Czemu chce się spotkać?-zastanawiała się dziewczyna.


No a co chce od Hermiony Draco dowiecie się już w poniedziałek :)
Jeszcze raz proszę o opinie bardziej rozbudowane. Bo chcę doszlifować swoje umiejętności. Ale nie wiem co mam szlifować więc dlatego bardzo mi zależy na Waszych opiniach.
Dziękuje.

11 komentarzy:

  1. Wrrr.... nie lubię cię -,-
    Urywać w takim momencie?! Skandal! xD
    Wg mnie, to dobrze piszesz, choć może przydałaby ci się beta, bo gubisz przecinki. Błędów stylistycznych niestety nie umiem wykrywać :PP
    Według mnie piszesz bardzo ciekawie i będę twoją stałą czytelniczką, a jak spróbujesz mi zostawić tego bloga, to znajdę cię i zaduszę!
    Pozdrowionka :*
    Sylwia :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też robię błędy, np. powtarzam "według mnie" xD
      Nie przejmuj się tym, bo masz bardzo ciekawą fabułę i miło się czyta :>

      Usuń
  2. Crucio !!!! Nie przerywaj w takich momentach ;_; Dopiero w poniedziałek ???? A może ugodowo w niedziele ????
    Super rozdział. Wg bardzo ciekawy pomysł na historię ^^
    Pozdrawiam i Wesołych Świąt oraz WENYv<3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie wiem..
      Jakby było dużo komentarzy to bym się zastanowiła..

      Usuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. No właśnie... Czemu chce się spotkać? Musisz to szybko opisać :) Będę czekać na kolejny rozdział - i tym razem obiecuję skomentować od razu po przeczytaniu! Pozdrawiam!
    Venetiia :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział. Zauważyłam gdzie nie gdzie brak przecinków, ale każdemu się zdarza. Więcej błędów nie zauważyłam. Ale nie wiem. Czemu dopiero w poniedziałek rozdział?! Ja chcę teraz natychmiast! Ale nie śpiesz się. Pisanie na siłę dobrych efektów nie daje. Wiem po sobie. Pozdrawiam i mam nadzieję, że trochę pomogłam. :3

    OdpowiedzUsuń
  6. Naprawde swietne piszesz rozdzialy co moim zdaniem powinnas poprawic ? W zasadzie stylistycznie jest wszystko dobrze tylko nadal nie rozumiem dlaczego Sevek jest z Lilcią ale to twoja inwencja twórcza :3 kochana weny zycze i szybko dodawaj kolejny rozdzial ! zapraszam do mnie www.catoclove.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Venetia ma na ciebie zły wpływ.. Jak można urywać w takim momencie!? Rozdział oczywiście świetny :) Czekam na następny.

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział będzie dzisiaj o północy :3
    Pozdrawiam H.R

    OdpowiedzUsuń
  9. To jest wspaniałe! Serio! Bardzo mi się podoba ;D
    No to czytamy dalej ^^

    OdpowiedzUsuń